13 komentarzy - NASTĘPNY ROZDZIAŁ
*******************************************************
***
- Jasne. Ale nie skreślasz mnie? - spytał uśmiechając się lekko.
- Nie mówię nie. Do zobaczenia - powiedziałam po czym ruszyłam w stronę domu. Przekraczając próg śmiało można powiedzieć, że zostałam napadnięta przez mojego brata. Będzie ciekawie...
* Harry *
Normalnie się we mnie gotuje. Kiedy zobaczyłem jak ten idiota próbuje pocałować Jess miałem ochotę wyjść i skopać mu dupę. Ale wiem, że to by nic nie dało, a tylko pogorszyło sytuacje. Kiedy usłyszałem krzyk Louisa zdałem sobie sprawę, że nie tylko ja widziałem, co się przed chwilą stało.
- Przepuść mnie. Już ja sobie pogadam z tym chłoptasiem. Jak mu tam, Nickiem? - muszę przyznać, że mój przyjaciel był nieźle wkurzony.
- Louis uspokój się. Widziałeś, do niczego nie doszło. Poza tym nikt ci nie mówił, że nie ładnie podglądać? - spytała spokojnie blondynka.
- Nie denerwuj mnie!
- Lou odpuść. To nic nie da - wtrąciłem się do ich "pogawędki".
- Stary, poznała gościa w parku, nie wiadomo kto to jest, co zamierza, a ja mam być spokojny i po prostu na to patrzeć?
- Co? Jakim parku do cholery? I w ogóle skąd ty wiesz, jak on ma na imię co? - oho, chyba powoli się wścieka...
- Emily nam powiedziała - mruknąłem cicho. Widać, że się zmieszała, co tylko potwierdziło moje przypuszczenia, że brunetka kłamała.
- Skoro nie poznałaś go w parku to gdzie? - spytał spokojnie Louis.
- Nic cię to nie obchodzi. I nie licz na to, że ci powiem. - wysyczała w jego stronę po czym poszła do swojego pokoju.
- Chodź na piwo - powiedziałem. Doskonale go znam i wiem, że to w tym momencie najlepsza opcja.
* Emily *
Ten widok mnie powalił. On urządził piknik na plaży! Jak słodko. Wszędzie pełno świec. Przyglądałam się temu już jakiś czas a mulat oczekiwał na moją reakcję.
- I jak? - spytał.
- Cudnie jest - powiedziałam nadal patrząc przed siebie.
- Cieszę się. Siadamy? - zaproponował na co w odpowiedzi dostał moje kiwnięcie głową.
* 30 minut później *
Muszę przyznać, że się myliłam. Naprawdę mamy ze sobą dużo wspólnego. Zayn to na serio fajny koleś. Aktualnie spacerujemy po plaży przy zachodzie słońca.
- Słuchaj, muszę ci coś powiedzieć - zaczął zatrzymując się. - Kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem, wtedy w klubie, wiedziałem, że nie jesteś jakąś tam zwykłą dziewczyną. Masz coś w sobie, co powoduje, że jesteś wyjątkowa. Udajesz wredną, zimną i twardą ale naprawdę jesteś miłą, zabawną, piękną i trochę zwariowaną osobą. I na 100 procent nie zasługuję na ciebie, ale chcę ci powiedzieć, że mi się podobasz. Nawet bardzo. - wow. Tego to bym się nigdy nie spodziewała. - Powiesz coś?
- Chyba za bardzo nie wiem co - powiedziałam cicho. - Nie spodziewałam się tego. Nie sądzę, że to ma sens.
- Dlaczego? Jesteśmy podobni. Lubimy to samo jedzenie i nie znosimy kłamstwa. Daj nam szansę, co? Nie to, że od razu zostaniemy parą ale stopniowo zaczniesz się do mnie przekonywać. To co, jak będzie? - mam coraz większy mętlik w głowie. Co ja mam robić?
* Jessica *
Czasami mam go ochotę udusić. Fakt, jest moim bratem, ale to nie upoważnia go do wtrącania się w nie swoje sprawy. Może i Nick się pospieszył, ale to go nie przekreśla. Pomylił się po prostu. Poza tym nie jest w moim typie. Co nie oznacza, że nie jest przystojny. Co za zwariowany dzień. Moje przemyślenia przerwało ciche pukanie do drzwi.
- Jeśli to ty Louis to wiedz, że kiedy tu wejdziesz to nie wiem co się może stać - krzyknęłam.
- To ja - powiedziała Emily wchodząc.
- Sorry. Jak tam randka? - spytałam zaciekawiona.
- Jemu na mnie zależy - szepnęła.
- No co ty nie powiesz...
- Wiedziałaś?
- Po prostu widzę jak on na ciebie patrzył przez ostatnie dni. Nie trudno było się domyślić.
- Ja zupełnie nie wiedziałam co powiedzieć. On zaproponował, że mnie do siebie przekona i zobaczymy co z tego wyjdzie. A ja...
- Co?
- A ja się zgodziłam - powiedziała cicho jakby bała się, że usłyszę.
- No! Nawet nie wiesz jak się cieszę. Nie rób takiej miny bo mam wrażenie, że zaraz się rozpłaczesz.
- Bo ja nie wiem czy coś z tego wyjdzie...
- Czy tobie na nim chociaż trochę zależy? - rozumiem, że się waha. Raz już została zraniona i wiem jak to przeżywała. Ale wierzę, że z Zaynem jej się uda.
- T-tak. Chyba.
- No to nie ma się czym martwić. Spróbuj, bo warto - powiedziałam mocno przytulając ją.
* Następny dzień *
Wstałam około 10 i od razu ubrałam się w TO. Jak zwykle zeszłam na dół udając się prosto do kuchni. I kogo w niej zastałam? Mojego szanownego brata. Widać, że chciał coś powiedzieć, ale nie miałam ochoty go teraz słuchać.
- Milcz - mruknęłam. Co prawda miałam zrobić sobie kanapkę z serem, ale z racji tego, że w tym pomieszczeniu przebywa Louis zdecydowałam się na jabłko. Nie chcąc go już więcej oglądać ruszyłam w stronę drzwi po drodze zgarniając torebkę. Postanowiłam powłóczyć się po mieście bo w końcu nie mam nic lepszego do roboty. Po jakimś czasie przed parkiem jakby spod ziemi wyrósł Nick.
- Hej - powiedziałam przytulając go. - Co tu robisz o tej porze? Nie powinieneś być na wykładach?
- Yyy, właściwie to dzisiaj mam wolne. Przejdziemy się? - spytał na co ja przytaknęłam. Już po 30 minutach znałam chyba cały jego życiorys.
- Na prawdę, w podstawówce byłem małym, pulchnym chłopcem w okularach i z piegami.
- Jakoś trudno mi w to uwierzyć.
- Tak było, serio - zaśmiał się. Pewnie rozmawialibyśmy dalej gdyby nie jego telefon, który akurat zadzwonił. - Przepraszam, to może być coś ważnego - powiedział po czym odszedł kawałek. Po chwili jednak wrócił wyraźnie zdenerwowany. - Muszę lecieć, do zobaczenia.
- Do następnego - uśmiechnęłam się. Kiedy się odwróciłam zauważyłam czarny samochód. Nie zdziwiłby mnie gdyby nie to, że kierowca łudząco przypominał ojca. Nie, to niemożliwe. Jak zwykle jestem przewrażliwiona. Jednak mimo to zmieniłam kierunek i ruszyłam z powrotem do domu.
* 20 minut później *
Moje myśli znowu zaprzątał On. Mój ojciec. Dziwne, że nie było więcej gróźb. Może odpuścił. Jestem głupia. Mega głupia myśląc że dał sobie spokój.
- Jessica, gdzieś ty była? Martwiłam się - nawet nie zwróciłam uwagi, że jestem przed bramą.
- Niby czemu? Em, jest dzień, co mogło mi się stać?
- Oj no i co. Gdzie byłaś?
- Poszłam na spacer. Spotkałam Nicka, pogadaliśmy, pośmialiśmy się. Tyle.
- Znowu ten Nick. Spędzasz z nim każdą wolną chwilę - brzmiało to, jakbym robiła coś złego.
- Nie chcę się kłócić, dlatego cię teraz opuszczę - powiedziałam wymijając ją. Od razu skierowałam się do salonu skąd dochodziły jak zwykle krzyki i piski. Harry i Niall kłócili się o pilota, a Zayn przyglądał im się z rozbawieniem. Po chwili usiadłam obok niego.
- Masz? - zaczęłam.
- Co? - spytał zdezorientowany. Z kim ja żyję...
- Załatwiłam ci randkę, a ty w zamian miałeś...
- A tak. Mam. W moim pokoju na biurku. Całą noc się męczyłem, ale się udało. - powiedział dumnie.
- Dzięki - zważywszy na to, że dzisiaj po południu są zajęcia to chyba bym go udusiła własnymi rękami gdyby mi nie narysował tego przeklętego czegoś. Po około 5 minutach bezsensownego oglądania kreskówek wstałam i ruszyłam do pokoju Zayna. Muszę przyznać, że jeżeli chodzi o porządek, to się z Emily nie zgrali. Jednym słowem: chlew. Podeszłam do biurka i zobaczyłam TO. Ma talent. Przez chwilę przyglądałam się rysunkowi gdy w oczy rzucił mi się inny, leżący na łóżku. To był portret Emily. Jak słodko...
- Podoba się? - usłyszałam głos za mną.
- Podoba, podoba. I ten też jest fajny - powiedziałam pokazując na portret.
- Yyy no wiesz, to tak z nudów - mruknął drapiąc sie po głowie.
- Jasne... Idę, jeszcze raz dzięki.
- A tak właściwie to po co ci ten rysunek?
- Żebym go sobie powiesiła na ścianie - powiedziałam pokazując mu język. - A tak na marginesie radzę ci tu trochę posprzątać, bo jak Ems to zobaczy to może być niefajnie...
* Wieczór - Jessica *
Dziwne, ale na zajęciach nie było Nicka. A przecież sam mówił, żebym przyniosła jakąś swoją pracę. No ale trudno, najwyraźniej mu coś wypadło. Aktualnie siedzę w salonie razem z Louisem, który podejrzanie się zachowuje. Jakby ktoś nie był pewien to nadal jestem na niego zła. Jednak teraz widząc jak chodzi w tą i z powrotem zaczynam się niepokoić. Mam złe przeczucia chociaż sama nie wiem dlaczego.
- Coś się stało? - spytałam ale nie dostałam odpowiedzi. - Coś z Harrym? - nie wiem dlaczego ale wydaje mi się, że zachowanie mojego brata jest z tym związane. - Pytam jeszcze raz. Coś z Harrym? - mój ton głosu stał się ostrzejszy i głośniejszy.
- Jessica, on pojechał rozprawić się z twoim ojcem.
- ŻE CO???
* Harry *
Czas działać. Nie powiem, brakowało mi tego. Wiem, że istnieje ryzyko niepowodzenia, bo ten facet nie musi być sam. Louis co prawda proponował, żebym wziął ze sobą Liama, ale to jest zbyteczne. Specjalnie umówiłem się z gościem na odludziu, żeby nam nikt nie przeszkadzał. A jeżeli przyjedzie z obstawą to oznacza, że jest kompletnym frajerem. Pewnie dalej bym rozmyślał i siedział w aucie gdyby nie to, że zauważyłem nadjeżdżający samochód. Wysiadłem z wozu, a po chwili to samo zrobił kierowca drugiego samochodu. Tyle, że to nie jest ojciec Jessici do cholery! Co prawda jest już ciemno, ale po sylwetce widać, że ten facet jest młodszy i wysoki.
- Zdziwiony? Serio myślałeś, że on tutaj przyjedzie? Za to ja się z tobą rozprawię - mówiąc to wyciągnął pistolet. Przecież umówiłem się z gościem pod pretekstem przekazania mu ciekawych informacji. Skąd on wiedział, że to ściema?
- Błagam cię, myślisz, że mnie nastraszysz jakimś tam pistolecikiem? - spytałem drwiąc. Nadal nie widziałem jego twarzy co nie było zbytnio komfortowe.
- Zamknij się Styles. Ostatnie życzenie?
- Zgiń w piekle - wysyczałem. Potem poczułem już tylko wielki ból w klatce piersiowej. Dalej była już tylko ciemność...
***********************************
Nie rób mu krzywdy! On musi żyć... Cudowny rozdział :-)
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział:-) oby Harry przezyl
OdpowiedzUsuńSuper kiedy next blagam cię harry musi żyć
OdpowiedzUsuńAaahdhdhdgshshgwbs kiedy następny super
OdpowiedzUsuńNajleprzy blok czekam na następny rozdział
OdpowiedzUsuńZajebiste dawaj następny błagam
OdpowiedzUsuńSuper kocham cię :-)
OdpowiedzUsuńO rany, ale mnie zaskoczyłaś... Biedy Harry, niech mu nic nie będzie. Rozdział jak zwykle świetny ^^
OdpowiedzUsuńCudownie to za mało powiedziane!
OdpowiedzUsuńBiedny Harry :( oby mu nic nie było!
MEGA ROZDZIAŁ <333333333333333
Cuuudoo czekam na nexta weny i buziaki<3
OdpowiedzUsuńEkstra super kocham genialny jesteś najlepsza <333333333
OdpowiedzUsuńCo rozdzial to ciekawiej supermharry musi żyć :*
OdpowiedzUsuńCudowny harry musi żyć jest wiele kiedy next czekam w zniecierpliwiedniu
OdpowiedzUsuńCudo czekam ba na następny mam nadzieję że jak najszybciej go podasz (harry musi żyć )<333333
OdpowiedzUsuńZnalazłam tego bloga jakąś godzinę temu i śmiało mogę powiedzieć, że jest świetny :)) Co do rozdziału to tak jak ci powyżej, uważam, że jest genialny...
OdpowiedzUsuń