niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 6

Siema kochane!!! Oto rozdział 6. Mnie osobiście wydaje się nudny... Piszcie co o nim sądzicie :)

Czytasz--> komentujesz

- Louis???
- We własnej osobie - powiedział z tym swoim głupim uśmieszkiem na twarzy.
- Wy się znacie? - zapytał zdezorientowany Liam. Z tego grona tylko Emily (oprócz mnie) wiedziała kim jest dla mnie Louis. Już wyjaśniam. Kiedy mój ojciec po śmierci mamy znalazł sobie inną wyrzucił mnie z domu. Pamiętacie, wspominałam o tym na początku. Więc, Louis jest synem Jackie, nowej kobiety mojego ojca. Znienawidziłam go już od pierwszej chwili gdy się poznaliśmy. Kłóciliśmy się non stop. Nie trwało to jednak długo, bo ojciec dał mi wybór. Albo się z nim godzę i żyjemy jek szczęśliwa rodzina albo wypad z domu. Chociaż i tak wiedział co wybiorę.
- Oczywiście że się znamy - odpowiedział mu Louis. - Prawda siostrzyczko?
Nie no przesadził.
- Trzymajcie mnie bo jak go dorwę to zabiję - krzyknęłam i rzuciłam się na niego. Przeszkodą okazał się Harry, który w porę złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie.
- Spokojnie, złość piękności szkodzi - szepnął mi do ucha tak, że na moim ciele pojawiła się gęsia skórka.
- Puszczaj mnie - warknęłam w jego stronę.
- Jeśli mi obiecasz, że jednak go nie zabijesz i usiądziesz grzecznie na kanapie - no błagam, mówił do mnie jak do pięcioletniego dziecka.
- Ok, ok - mruknęłam niezadowolona po czym czując, że loczek rozluźnij uścisk opadłam na kanapę.
- Ponawiam pytanie. Wy się znacie? A może raczej skąd wy się znacie? - zapytał nadal zdezorientowany Liam.
- To moja siostra - odparł bez emocji Louis.
- Jeszcze raz nazwiesz mnie swoją siostrą to ci nogi z dupy powyrywam - syknęłam.
- Ale taka jest prawda... niestety - jak on mnie denerwuje.
- No to zapowiada się wspaniała współpraca rodzeństwa - powiedział sarkastycznie Zayn.
- Przyszywanego rodzeństwa - poprawiła go Emily.
- Tak czy siak, Loui, wszystko gotowe? - zapytał go Niall. Można było się domyślić o co chodzi.
- Nie do końca. Mamy opóźnienia. Facet, na którego mamy wszystko zwalić wyjechał w delegację. Z tego wynika, że akcja odbędzie się dopiero za tydzień - zakomunikował lekko wkurzony tym, co sam powiedział.
- Trudno, poczekamy. Co powiedzie na imprezę dzisiaj wieczorem? - spytał ożywiony nagle Harry spoglądając na mnie i na moją przyjaciółkę.
- Ale że z nami? - odezwała się zdziwiona tą propozycją Em.
- Raczej, że z wami - odpowiedział jej Zayn.
- Chwila. Miałyśmy tu tylko zamieszkać, a nie chodzić z wami do klubów - powiedziałam lekko wkurzona.
- Ok, czyli wszystko ustalone. Louis, weź ze sobą Eleanor - odparł uradowany loczek. (Nie wspominałam wam jeszcze, że znam dziewczynę Louisa. Nawet ją polubiłam i nadal nie rozumiem jak ona może chodzić z takim chłopakiem). Widząc, że nic nie wskuram sprzeczając się z nim, bez słowa udałam się do swojego pokoju.

Kilka godzin później...
Zegarek wskazuje 19:33. Chyba czas szykować się do tej całej imprezy. Ostatnie dwie godziny spędziłam w łóżku leżąc i słuchając muzyki. Uwielbiam Rihanne i R5. Mogłabym ich słuchać non stop. Już miałam wstawać kiedy do pokoju wleciała moja jakże cicha (czujecie sarkazm) przyjaciółka.
- Hej, pomyślałam, że skoro jest już ta godzina to powinnyśmy się zacząć szykować. Musisz mi doradzić w co mam się ubrać, bo po prostu nie mogę się zdecydować. A tak w ogóle to dlaczego ty jeszcze leżysz? Z takim podejściem to nie wyrobisz się do północy - powiedziała na jednym wydechu.
- Emily?
- Hmm?
- Rób przerwy między zdaniami - odparłam z trudem hamując śmiech.
- Śmiej się śmiej, a czas ucieka.
- Dobra już wstaję...

*Godzinę później - pod klubem*
Jednak się wyrobiłam. Ja nie potrzebuję kilku godzin na szykowanie się. Oczywiście musiałam czekać na Emily, która nie wiedziała jakie buty założyć. Ja byłam ubrana w to:

Strój Jess
a Emily w to:

Strój Emily

- Na co czekamy? - spytała moja przyjaciółka. Szczerze, też byłam ciekawa.
- Na nich - Zayn wskazał ręką na idących w naszym kierunku Louisa i Eleanor. Przyznaję, że sie zmieniła. Była ubrana w to:
Strój Eleanor (wybaczcie za jakość)
i prezentowała się świetnie.
- Hej - odezwała się podchodząc do mnie i Emily przytulając nas.
- Cześć, miło Cię znowu widzieć - odparłam uśmiechając się. Od kiedy ja byłam taka miła?
- Chodźcie już - ponaglił nas Liam, który nie był w dobrym humorze. Chyba dlatego, że przyszedł sam.  Kiedy weszliśmy do zatłoczonego pomieszczenia do mojego nosa dotarł zapach alkocholu wymieszanego z papierosami. Od razu usiadliśmy przy barze zamawiając drinki. Po jakimś czasie Harry wyciągnął mnie na parkiet. Z racji że uwielbiam tańczyć, a przede wszystkim umiem, postanowiłam zaszaleć i dać popis swoich umiejętności.                               
- Nie wiedziałem, że umiesz tańczyć. Przynajmniej nie tak dobrze - powiedział loczek.    
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz - odparłam.                                                                                      
Po kilku następnych przetańczonych piosenkach udałam się z moim towarzyszem do innych. Niall siedział na kanapie upity w trzy dupy, Liam rozmawiał z Zaynem, a Louis i Eleanor szaleli na parkiecie. Zdziwił mnie brak mojej przyjaciółki. Miałam złe przeczucia.
- Ej, nie wiecie gdzie jest Emily?

*Emily*
Po kilku wypitych drinkach zaczęło mi się kręcić w głowie. Z racji, że nigdzie nie mogłam znaleźć Jessici, postanowiłam wyjść na zewnątrz się przewietrzyć. Gdy znalazłam się na dworzu poczułam wiatr targający moje włosy. 
- Witaj ślicznotko, dokąd się wybierasz? - zapytał ktoś za mną. Już chciałam uciekać wiedząc jakie mogą być tego konsekwencje, kiedy ten "ktoś" złapał mnie i przygwoździł do ściany.
- No to teraz się zabawimy...




sobota, 15 marca 2014

Rozdział 5

Przepraszam, że dodaję go tak późno. Mam nadzieję że się spodoba. Liczę na komentarze, dzięki nim rozdziały będą pojawiać się częściej.

**********

*Jessica*

Następnego dnia...
To już dziś. Ten plan musi wypalić. Jeśli nie, to lądujemy w pace. Możecie się śmiać, ale ja się trochę boję. No fakt, okradałyśmy z Emily już wiele razy, ale teraz chodzi o konta. Konkretnie o złamanie haseł. Kiedy byłam mała przyglądałam się jak robi to mój wujek Jack. Właściwie to on mnie tego nauczył. Co się z nim stało? Siedzi. I posiedzi jeszcze z dwa lata. Właśnie dlatego się boję. Nie chcę spędzić kilku lat w małym, ciasnym pokoju więziennym. Jessica, SPOKOJNIE, UDA SIĘ!!!
Spojrzałam na zegarek. 9:15. Nigdy nie byłam rannym ptaszkiem dlatego dziwię się, że jeszcze nie śpię. No ale cóż, czas zwlec się z tego ciepluśkiego łóżeczka. Już miałam wstać kiedy drzwi od pokoju się otworzyły. Hmm, czemu by trochę nie poudawać?  Z powrotem zamknęłam oczy i czekałam na rozwój sytuacji. Materac ugiął się pod czyimś ciężarem. Mówiąc czyimś mam na myśli Harrego. Poznałam go po zapachu perfum, które używa. Czułam, że się nachyla. Czas to przerwać.
- Jeśli masz zamiar budzić mnie tak jak ostatnio to lepiej wyjdź - powiedziałam nie otwierając oczu.
- Jezu, nie strasz - prawie pisnął gwałtownie wstając.
- Szanowny pan Styles się wystraszył - uwielbiam się z nim droczyć.
- Szanowna pani Darlson zaraz to odwoła - uśmiechnął się po czym zaczął zbliżać się w moim kierunku.
- Zaraz sprawdzimy, czy pani nie ma łaskotek - no to jestem w dupie. Nie zdążyłam zareagować bo loczek już mnie gilgotał. Czyli znalazł mój słaby punkt. Po chwili w całym pokoju było słychać mój śmiech.
- A teraz kochanie przyznaj, że ja się niczego nie boję i jestem nieziemsko przystojny - powiedział nie przerywając mnie gilgotać.
- Chyba śnisz - prychnęłam po czym znowu zaczęłam się śmiać. On nie dawał za wygraną, a mnie brakowało już tchu.
- Ok, dobra. Harry Styles nie boi się niczego i jest przystojny.
- Jestem jaki? Chyba zabrakło ci jednego słowa.
- Jest NIEZIEMSKO przystojny - specjalnie zaakcentowałam drugi słowo i teatralnie wywróciłam oczami.
- No, dobra dziewczynka - oznajmił wstając z łóżka. Nie wierzę w to co właśnie powiedziałam. Przyznałam, że jest przystojny. A to oznacza, że wygrał. O nie, takie numery to nie ze mną. Bez słowa wstałam i skierowałam się w stronę łazienki. Czułam na sobie jego wzrok. No tak, w końcu miałam na sobie piżamę czyli szorty i top. Czas zemścić się za łaskotki. Tuż przed drzwiami efektownie upadłam na podłogę nie sprawiając sobie przy tym bólu.
- Jess - usłyszałam głos loczka, który podbiegł i pochylił się nade mną. Korzystając z okazji przekręciłam się tak, że Harry znalazł się pode mną.
- Czyż byś jednak się wystraszył? 1:1 Styles - wyszeptałam mu do ucha po czym zadowolona z siebie wstałam udając się prosto do łazienki zostawiając oszołomionego chłopaka.

* Emily*

Zegarek wskazywał 9:35. Ociężale wstałam z łóżka i przebrałam się w luźne ciuchy. Po wykonaniu porannej toalety postanowiłam zejść na dół. W korytarzu minęłam się z blondynem, jak myślę z Niallem. Posłał mi lekki uśmiech po czym zniknął za drzwiami jednego z pokoi. Schodząc ze schodów usłyszałam czyjeś głosy dochodzące z salonu.
- Wszystko idzie zgodnie z planem. Te konta mają najlepszą ochronę, więc miejmy nadzieję że laska poradzi sobie ze złamaniem haseł - powiedział ktoś kogo na pewno nie znałam, przynajmniej nie z głosu.
- Spokojnie, da radę - odezwał się Zayn.
- Muszę przyznać, że niezłe dupy sobie wybraliście - przemówił znowu ten "ktoś".
- Nie wybraliśmy, tak wyszło. Ale fajne są - odpowiedział mu Malik.
Chcąc podejść trochę bliżej jak na moje szczęście potknęłam się o jakieś pudełko powodując przy tym hałas. No, Em teraz tylko trzeba sprytnie się obronić. Nie mogą wiedzieć, że podsłuchiwałam. Schyliłam się po pudełko, które jak się okazało było po pizzie. Bingo, jestem uratowana.
- Co wy nigdy tu nie sprzątacie? Zabić się można - krzyknęłam wchodząc do salonu z pudełkiem w ręku. Wspaniała Emily wybrnie z każdej sytuacji.
- Trzeba było uważać jak się chodzi, poza tym to Nialla - powiedział wysoki, krótko ostrzyżony brunet wskazując na pudełko.
- A ty to...
- Liam, mieszkam tu - odpowiedział mi.
- Miło cię poznać - mruknęłam z lekką drwiną w głosie sztucznie się uśmiechając.
- Siadaj, zaraz zejdzie Jess i Harry. Liam, gdzie jest Louis?
- Już jedzie. Znasz go, zawsze się spóźnia. - świetnie, jeszcze jeden idiota do kolekcji.
Po chwili do pokoju wszedł Harry z wyraźnie wkurzoną miną.

*Jessica*

Gdy wyszłam z łazienki loczka już nie było. Pewnie się wkurzył, że udawałam. No, ale cóż, taka ma natura. Powoli zeszłam po schodach kierując się do salonu skąd dochodziły czyjeś głosy.W pomieszczeniu byli wszyscy łącznie z brunetem, który jak się okazało ma na imię Liam. Bez słowa usiadłam na fotelu obok Em. Widziałam jak Harry się na mnie patrzy, ale mało sobie z tego robiłam.
- Na co czekamy? - spytałam zdezorientowana.
- Na... - nie dokończył Zayn bo do pokoju wszedł ktoś, kogo bym się w życiu nie spodziewała.
-... niego - dokończył za mulata Liam.
- Dziewczyny, poznajcie... - zaczął Malik, ale przerwałam mu nie umiejąc opanować zdziwienia i złości.
- Louis???

**********


niedziela, 2 marca 2014

Rozdział 4

Na początku chciałabym przeprosić, że tak późno dodaję rozdział... Zachęcam do głosowania w ankiecie.

*******
*Jessica* 
W "moim królestwie" jak zwykle panował mały bałagan. Nie przejmując się tym podeszłam do szafy i wyciągnęłam ubrania żeby się przebrać. Założyłam 
to po czym zaczęłam pakować ciuchy do dużej torby. Po kilku minutach poczułam oddech na swojej szyji. Gwałtownie się odwróciłam, a mój wzrok napotkał uśmiechniętego loczka.
- Jeszcze to - powiedział wyjmując z szafy kilka sukienek.
- Niby po co?
- Na wszelki wypadek - szepnął mi do ucha po czym wyszedł.
Na wszelki wypadek to ja mu mogę zakopać.
Po skończeniu postanowiłam zejść na dół. Po odgłasach słyszałam, że Em z Zaynem już dotarli. Dźwięki dochodziły z salonu więc skierowałam się w jego stronę. Moja przyjaciółka siedziała na kanapie, obok niej mulat, a Harry oglądał widoki za oknem. Nawet tyłem wyglądał mega seksownie... STOP! Jess, nawet o tym nie myśl. Skarciłam się w myślach i zajęłam miejsce na fotelu.
- No dobra. Czas, żebyście wyjaśnili nam, dlaczego tak naprawdę się do was przeprowadzamy czemu chcecie "wykorzystać to, że jesteśmy sprytne i sprawne" - mówiąc to zrobiłam gestem cudzysłów. Po chwili ciszy odezwał się loczek, który nadal stał 
przy oknie.
- Chcemy okraść szefa banku, a żeby to zrobić potrzebujemy kogoś kto złamie wszystkie hasła do kont - mówiąc to wskazał na mnie.
- A żeby nikt się nie domyślił, że to my, trzeba zrzucić winę na kogoś innego - dodał spoglądając na Emily.
- Znaczy jak? - zapytała
- Podrzucając komu trzeba pewne dokumenty - odpowiedział Zayn.
- Kiedy mamy to zrobić?
- Jak tylko Niall-blondyn, którego miałyście okazję spotkać, da nam cynk. Najprawdopodobniej jutro - uśmiechnął się Hazza.
- Już jutro? - zdziwiłam się. Nie to, żeby mi się nie podobało, ale w takim razie po co mamy się do nich przeprowadzić.
- Tak, a żeby nie wzbudzać podejrzeń, wy jako nasze dziewczyny przeprowadzicie się do nas na jakiś czas - zakomunikował Zayn.
- Jako wasze co? - krzyknęłyśmy obie.
- Jako nasze dziewczyny - powtórzył mulat.
- To znaczy Emily będzie ze mną, a ty z Harrym - dodał posyłając lekki uśmiech mojej przyjaciółce. Nie potrafię udawać, że jestem w związku z facetem, który mnie denerwuje.
- Chyba nie trzeba mówić, że robota do prostych nie należy. Jeden błąd i lądujemy w pace - oznajmił poważnie lokowaty.
- Jakbym nie wiedziała - prychnęłam.
- Skoro już wszystko wiecie to bierzemy torby i jedziemy - powiedział Zayn wstając. Coś czuję, że ta przeprowadzka to nic dobrego.

* Emily - w domu chłopaków*
Przez całą drogę nie odezwałam się ani razu. Nie chcę udawać dziewczyny Zayna, bo jeżeli chodzi o związki to jest to dla mnie delikatny temat. Wiele razy się już zawiodłam i żałowałam. Co prawda mamy tylko udawać, ale co jeśli któreś z nas poczuje coś więcej? Spokojnie Em, nie panikuj, jesteś twardą, zimną, bezuczuciową suką. Właśnie takie zdanie mam o sobie.
- Chodź, zaprowadzę cię do twojego pokoju  - z zamyśleń wyrwał mnie głos Zayna. Skinęłam głową i ruszyłam za nim. Kiedy otworzył drzwi oniemiałam. Mój (bo tak go chyba mogę nazwać) pokój był cudowny. Totalnie w moim stylu. Skąd oni wiedzą że uwielbiam fioletowy?
- Mam nadzieję że ci się podoba - powiedział po chwili czekając na moją reakcję.
- Jest cudowny - tylko tyle udało mi się wykrztusić.
- Cieszę się, że ci się podoba, a teraz zostawiam cię, rozpakuj się.
- Chwila. Gdzie pokój Jess?
- Na końcu korytarza.
- Zayn...
- Hmm?
- Dziękuję - po raz pierwszy od dłuższego czasu komuś szczerze podziękowałam. Mulat uśmiechnął się po czym wyszedł. Rozejrzałam się dokładnie po pokoju. To wszystko wygląda jak z jakiegoś filmu.

*Jess*
Harry prowadził mnie wzdłuż korytarza do "mojego" pokoju. Tuż przed drzwiami zadzwonił jego telefon.
- Wejdź sama, muszę odebrać - uśmiechnął się po czym wszedł do pokoju naprzeciwko.
Delikatnie uchyliłam drzwi, a moim oczom ukazało się królestwo. Coś wspaniałego. Uwielbiam te kolory. Nie zwracając uwagi na to, że powinnam się rozpakować klapnęłam na łóżko.
- Widzę, że ci się podoba - powiedział Harry opierając się o futrynę.
- Sam wybierałem kolor... i łóżko - dodał puszczając mi oko.
- W takim razie masz dobry gust - uśmiechnęłam się.
- Uważam to za komplement więc dziękuję. A teraz chodź, oprowadzę cię po tym jakże wielkim pałacu - mówiąc to ukłonił się jak książe i wyciągnął swą dłoń.
- Dobrze,irytujący człowieku.

******************
I jest rozdział 4. Muszę was poinformować, że rozdziały będą pojawiać się co 6-7 dni.
Mam nadzieję, że i tak będziecie czytać :)