***
Nie jestem w stanie określić co dokładnie czułam będąc przed pokojem, w którym znajduje się mój ojciec. Szczerze to nie wierzę, że ja tutaj teraz jestem. Jessica, spokojnie, bądź twarda.
- Nie wiem czy dam radę - powiedziałam chwytając Davida za ramię kiedy ten chciał wejść do środka. - Na początku myślałam, że sobie poradzę, ale to dla mnie za dużo.
- Ten najtrudniejszy krok już za tobą. Szczerze to nie znam bardziej odważnej dziewczyny od ciebie. Naprawdę niejedna już dawno dałaby sobie spokój. - i to podziałało bo po chwili skinęłam głową na znak, że jestem gotowa. Niepewnie weszłam do środka patrząc na podłogę.
- Ty musisz być Jessica - odezwał się głos przede mną. Niepewnie skierowałam wzrok na mężczyznę. I przeżyłam szok. On był tak bardzo do mnie podobny. A raczej to ja byłam podobna do niego.
- T-tak to ja -wydukałam wyciągając w jego stronę dłoń, którą po chwili uścisnął.
- To ja was zostawię samych - wtrącił się David. Nawet zapomniałam, że on tu jest. Moment później zostałam sam na sam z mężczyzną.
- Domyślam się, że to dla ciebie trudne, dla mnie także. Na początek może opowiesz mi coś o sobie? - zaproponował niepewnie.
- Tak, um, mam 19 lat, mieszkam w Londynie.
- Studiujesz? Pracujesz? - no i co ja mam powiedzieć. Że jestem złodziejką i z tego żyję? Tak właściwie to ostatni raz kiedy z Emily coś ukradłyśmy to wtedy, gdy poznałyśmy chłopaków. I powiem szczerze, że za tym nie tęsknię.
- Yyy nie, na razie utrzymuję się z pieniędzy po mamie.
- Masz chłopaka?
- Nie. - odpowiedziałam krótko. Szczerze, to czuję się, jakby ktoś przeprowadzał ze mną wywiad.
- Przepraszam, że tak wypytuję, ale po prostu chciałbym wiedzieć o tobie jak najwięcej. Jestem ciekawy jak żyjesz i co robiłaś przez te 19 lat... - chciał mówić dalej, ale mu przerwałam, bo słysząc to co powiedział złość zaczęła we mnie buzować.
- Chwila stop! Gdyby cię naprawdę obchodziło co się ze mną dzieje to sam byś mnie odnalazł. I żeby było jasne, nie przyszłam tutaj po to, żeby stworzyć kochającą się rodzinkę. Ty nawet nie wyobrażasz sobie jakie jest moje życie. Ty sobie tu żyjesz, jesteś szczęśliwy, podczas gdy kilka tygodni temu człowiek, którego nazywałam ojcem chciał mnie zabić. Zaprzyjaźniłam się z chłopakiem, któremu to zlecił. I gdyby nie inny chłopak to nie wiadomo czy bym tu teraz była. Nie wiem po co tu przychodziłam. Może liczyłam na to, że moje życie będzie przez to lepsze... Ale się myliłam, i to grubo. Najlepiej jak oboje zapomnimy o tym, że w ogóle się znamy. - wysyczałam po czym wyszłam trzaskając drzwiami. W tamtym momencie kipiałam złością i spokojnie mogłabym kogoś pobić. Jestem głupia. Po prostu głupia...
Po około godzinie wróciłam do domu. Trochę mi się zeszło, ale musiałam się trochę uspokoić. W środku panowała cisza, co oznaczało, że nikogo nie ma.
- I jak tam spotkanie? - spytał ktoś za mną.
- Nie strasz mnie - powiedziałam udając się w stronę salonu.
- Nie przedstawisz nam go?
- O co ci chodzi Styles? - tym razem to ja spytałam odwracając się w stronę chłopaka.
- Pieprzył cię już? Nie było cię kilka godzin więc pewnie tak - w tym momencie nie wytrzymałam i go spoliczkowałam.
- Zamknij się. Nie wiem o kogo i o co ci chodzi, ale dla twojej wiadomości, nie jestem pierwszą lepszą - wysyczałam po czym wyminęłam go i pobiegłam do swojego pokoju. To zdecydowanie za dużo jak na jeden dzień. Za dużo...
* Emily *
Postanowiłam posłuchać rad Jessici i zrobić krok naprzód. Z tego właśnie względu to ja dzisiaj zaprosiłam Zayna na randkę, a właściwie na spacer.
- Mogę cię o coś zapytać? - zaczęłam rozmowę po chwili ciszy.
- Jasne, odpowiem na każde twoje pytanie - powiedział szeroko się uśmiechając.
- Dlaczego ja? W sensie dlaczego to ze mną chcesz być. Mógłbyś mieć każdą. - spytałam na co on stanął i złapał mnie za dłonie.
- To proste. Jesteś wyjątkowa. Taka... jednocześnie inteligentna i szalona. Uwielbiam twoje oczy, twój nos, twoje usta, twoje wszystko. Twój uśmiech to najlepszy obraz na świecie. Przy tobie zawsze jestem szczęśliwy i tylko ty umiesz sprawić, że od razu polepsza mi się humor. I mam cholerne szczęście, że dałaś mi szansę - zakończył patrząc mi w oczy, a ja nie wiedziałam co powiedzieć. To było takie... piękne. - Mam wymieniać dalej? - spytał cicho nadal się uśmiechając.
- Nie trzeba - powiedziałam odwzajemniając uśmiech po czym stając na palcach musnęłam jego usta. I wtedy stało się dla mnie jasne. Ja się w nim zakochałam.
* Godzinę później *
Około 15 postanowiliśmy wrócić do domu. Chciałam porozmawiać z Jessicą, bo kompletnie ją olałam. Już przed drzwiami można było usłyszeć kłótnie, jednak nie zrozumiałam ani jednego słowa. Popatrzyłam zdziwiona na Zayna, który również wydawał się być zdezorientowany. Przecież rano wszystko było okay. Nie zastanawiając się długo weszłam do środka i od razu zdjęłam kurtkę.
- [...] Nie wiem o kogo i o co ci chodzi, ale dla twojej wiadomości, nie jestem pierwszą lepszą - usłyszałam głos Jessici, a zaraz po chwili moja przyjaciółka wybiegła z salonu. Nie czekając na dalszy rozwój sytuacji ruszyłam w stronę pomieszczenia.
- Coś ty jej zrobił?! - krzyknęłam widząc Harry' ego chodzącego w tę i z powrotem.
- Ja nic. Ale lepiej sobie z nią porozmawiaj - prowadzenie tej dyskusji dalej było bez sensu więc jedyne co mi pozostało to rzeczywiście porozmawiać z Jess.
***
- Możesz mi powiedzieć co tu się stało - spytałam wchodząc do jej pokoju. Siedziała na łóżku i najwidoczniej biła się z myślami.
- Jego się zapytaj - mruknęła cicho.
- Jacy wy jesteście do siebie podobni. Aż dziwne, że nie jesteście jeszcze razem. - powiedziałam bardziej do siebie niż do niej, ale blondynka najwyraźniej to usłyszała bo gwałtownie wstała.
- Ja z tym kretynem? No chyba bym musiała na mózg upaść, żeby być z kimś takim. On jest chyba ostatnią osobą, z którą chciałabym stworzyć związek. I oświadczam wszem i wobec, że jeżeli jeszcze raz coś takiego usłyszę to nie ręczę za siebie. - warknęła.
- Wiesz lepiej ochłoń zanim powiesz coś, co może zaważyć na naszej przyjaźni. - okay, rozumiem, że jest na niego zła, chociaż nie wiem za co (i nie spieszy jej się, żeby mi powiedzieć), ale to nie powód żeby atakować mnie.
- Przepraszam. - powiedziała cicho na co od razu ją przytuliłam. Nie potrafię się na nią długo gniewać. A wiem, że nie chciała. Jessica ma specyficzny charakter i czasami ciężko ją zrozumieć.
Ale to ona zasługuje na szczęście jak nikt inny.
* Następnego dnia - południe - Jessica *
Dzisiejszy dzień spędziłam w swoim pokoju. Tak naprawdę to wstałam jakieś dwie godziny temu, a nie opuściłam swojego "królestwa" tylko dlatego, że nie chcę natknąć się na Stylesa. Więc dla dobra i jego i mojego się stąd nie ruszam. Jednak mój brzuch daje o sobie znać więc niestety, ale muszę coś zjeść. Powoli jak to miałam w zwyczaju udałam się w stronę kuchni z nadzieją, że nie spotkam w niej loczka. Przechodząc przez korytarz w oczy rzucił mi się czerwony płaszcz. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że nie należał on ani do mnie, ani do Emily. Po chwili jednak zdałam sobie sprawę nad czym właściwie się zastanawiam i że tracę tylko czas więc już bez przystanków udałam
się w stronę kuchni. A to co tam zobaczyłam omal nie ścięło mnie z nóg.
********************************
I tak oto prezentuje się rozdział 23. Wiem, że zakończenie może nie jest jakoś szczególnie ciekawe, ale mogę Wam zdradzić, że pojawi się nowa osoba płci pięknej...
Chciałabym Was poinformować, że niestety mam strasznie DUŻO NAUKI I OBOWIĄZKÓW, dlatego też rozdział pojawił się tak późno. Jeżeli chodzi o kolejny to nie mam bladego pojęcia kiedy się pojawi, ale postaram się go napisać jak najszybciej :) Do następnego :*