*Jess*
Po około 10 minutach dojechaliśmy pod duży dom. W czasie drogi nie odezwałam się ani razu. On tylko co jakiś czas spoglądał na mnie po czym się lekko uśmiechał. Korzystając z tego, że chłopak jeszcze nie wysiadł, otworzyłam drzwi od strony pasażera i wybiegłam z auta. Moim celem była ucieczka. Jednak w butach na wysokim obcasie nie biega się dość szybko, bo chłopak po chwili mnie dogonił i znowu przerzucił przez ramię.
- Radzę ci być grzeczną dziewczynką - odparł i ruszył w stronę domu. W środku było całkiem przyzwoicie. Po chwili loczek posadził mnie na kanapie, chyba w salonie. Naprzeciwko siedział mulat z Emily, a mój "towarzysz" zajął miejsce obok mnie.
- No więc jestem Zayn, a to Harry - wskazał ręką na chłopaka.
-A wy? - zapytał Harry.
- Co my? - dobrze wiedziałam o co mu chodzi, ale chciałam przynajmniej troszkę wyprowadzić go z równowagi.
- Nie udawaj głupiej kwiatuszku, bo nią nie jesteś - zaśmiał się.
- O co wam chodzi? Czego chcecie? - warknęła zdenerwowana Emily.
- Po pierwsze: złość piękności szkodzi, po drugie: grzeczniej bo nie rozmawiacie z byle kim i po trzecie: John wynajął nas, abyśmy podczas imprezy pilnowali, żeby nie robił głupot i żeby takie jak wy go nie okradły.
- Jesteście aż tak zdesperowani, żeby zatrudniać się na ochroniarzy? - Harry już chciał mi odpowiedzieć, kiedy do pokoju wszedł blondyn.
- Chcieliście akta Jessici Darlson i Emily Moon. Wisicie mi po piwie - powiedział i rzucił na stół jakieś teczki po czym wyszedł. Że niby oni mięli informacje o nas? Nieźli są.
Harry wziął czerwoną teczkę, w której znajdował się plik kartek.
- Jessica Darlson, 19 lat, geniusz w łamaniu haseł do kont najlepiej strzeżonych firm. No nieźle, ładna i do tego mądra - przejechał dłonią po moim policzku. Nie nazwałabym siebie geniuszem, ale byłam w tym całkiem niezła.
- A twoje nazwisko? - spytałam podejrzliwie.
- Styles kochanie - mruknął nie przestając przeglądać kartek. Od razu spojrzałam na Emily, a ona na mnie. Kiedy zaczęłyśmy kraść, sporządziłyśmy listę najniebezpieczniejszych ludzi z tego środowiska. Akurat ja zdobywałam informację na jego temat. Czemu by nie skorzystać z nich teraz.
- Harry Styles, postrach londyńskich ulic. Ma na koncie 18 kradzieży, 2 zabójstwa i 16 pobić - zaczęłam cytować to co udało mi się dowiedzieć. Muszę przyznać, że miałam niezłą pamięć. Spojrzał na mnie zdziwiony, a ja byłam z siebie dumna. Myślał bidulek, że mnie zgasił bo zna kilka informacji o mnie.
- No proszę, nie wiedziałem że jestem aż tak dobry. Ale ty też jesteś niezła. 22 kradzieże i ani jednej wpadki.
- Trzeba mieć coś tu - wskazałam ręką na głowę po czym ten się tylko zaśmiał.
- Czemu by nie wykorzystać waszych zdolności - powiedział Zayn, który do tej pory przeglądał drugą teczkę. Jak się domyślam, z informacjami o Em.
- Harry, chodź na moment - dodał i gestem ręki wskazał na jak się nie mylę kuchnię. Kiedy zniknęli za drzwiami Emily rzuciła we mnie poduszką. Jej nie ogarniesz.
- Czego oni od nas chcę? - spytała, ale ja nie zdążyłam odpowiedzieć bo drzwi się uchyliły i po chwili do salonu wrócili ci idioci.
- Dzisiaj śpicie tutaj, a jutro pojedziemy po pare waszych ubrań - zakomunikował Zayn.
- Że co? Nie zostanę tutaj na noc, a tym bardziej ona - wskazała ręką na mnie moja przyjaciółka. I miała rację, nie zamierzałam spędzić minuty dłużej z nimi w jednym domu.
- Nie macie nic do gadania, a teraz chodźcie - mruknął trochę wkurzony Zayn i chwycił Emily za rękę. Mnie natomiast objął swoim ramieniem Styles i zaprowadził do jakiegoś pokoju.
- Na wszelki wypadek zamknę drzwi, oczywiście dla bezpieczeństwa - czyjego bezpieczeństwa? Nie miałam siły się sprzeciwić, bo i tak by to nic nie dało. On tylko się uśmiechnął i zanim zamknął drzwi powiedział:
- Miłych snów piękna - i wyszedł. Fuknęłam na niego i w tym w czym byłam ubrana poszłam spać.
*****************************
Mam nadzieję, że się troszkę podoba ^^