sobota, 19 lipca 2014

Rozdział 13

Na wstępie chciałam poprosić, żeby każda osoba, która czyta to opowiadanie skomentowała ten rozdział!!!


(Uwaga! Przeczytaj notkę pod rozdziałem)

- Więc? - spytał po chwili niezręcznej ciszy. Trochę spodziewałam się, że ojciec zrobi najpierw takie "podchody", ale nikt miał się o tym nie dowiedzieć.
- To jakaś pomyłka. Dzieciaki się bawią - powiedziałam niezbyt przekonująco. Sama sobie bym nie uwierzyła, więc było pewne, że Harry' ego to nie przekonało.
- Tak, pewnie. Ktoś grozi Ci dla zabawy. I do tego zna twoje nazwisko - oho, ktoś tu się wkurza. Gdybym nie znała ojca to dalej brnęłabym w te kłamstwa. Lecz wiem, że takie "anonimy" z groźbami mogą się powtórzyć. Najlepszym sposobem jest więc sprytne uniknięcie tematu.
- W ogóle jakim prawem czytasz coś co należy do mnie?! - wybuchłam wstając z kanapy,na której siedziałam.
- Było w skrzynce, a jakbyś nie zauważyła, to tutaj mieszkam. Koperta nie była podpisana, więc po prostu otworzyłem - no to dupa. Jessica myśl, przecież nie zamierzasz mu się spowiadać...
- Ta rozmowa od początku nie miała sensu. I mam do ciebie prośbę. Nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy ok? - krzyknęłam po czym wyszłam trzaskając drzwiami przy okazji zabierając kartkę od ojca. Nie wiem co mnie bardziej zdenerwowało. Ta pożal się Boże groźba czy Harry. Mam tylko nadzieję, że Styles nie powie o tym nikomu, a w szczególności Louisowi. Już widzę jego reakcję. Pewnie wpadłby w szał i miałby do mnie pretensje, że mu nie powiedziałam. Nie, on się nie może dowiedzieć. Już moja w tym głowa.
*Kilka godzin później*
Co teraz robię? Leżę na kanapie w salonie i wpatruje się w sufit. Nie do wiary, że może być taki interesujący... Po chwili usłuszałam dźwięk otwierających się drzwi. Wiedziałam, że to Emily z chłopakami więc nie było sensu się ruszać. Moment później zostałam przez kogoś przygnieciona.
- Emily, słońce ty moje, POŻAŁUJESZ - krzyknęłam zrzucając ją z siebie. Skąd wiedziałam, że to ona? Perfumy...
- Czas na zemstę panno Moon. Co pani powie na łaskotki? - spytałam z dzikim uśmieszkiem na twarzy. Widziałam przerażenie w oczach mojej przyjaciółki. Znałam ją na tyle dobrze, że wiedziałam, że nie jest prawdziwe. Już po chwili w całum domu było słychać śmiech Em. Nienawidziła gdy ktoś ją łaskotał, bo miała je (łaskotki) prawie wszędzie.
- Poddaję się. Przepraszam - wydyszała niewyraźnie.
- Coś mówiłaś?
- PRZEPRASZAM - krzyknęła, a ja od razu się od niej odsunęłam. Nawet nie zauważyłam, że przez ten cały czas chłopaki się w nas wpatrują. Co mnie zdziwiło, był nawet Harry.
Kilka następnych godzin przesiedziałam ze wszystkimi oglądając denną komedię i aktualnie niestraszny horror, który z resztą znam na pamięć. Wykorzystując to, że teraz jest ten "najstraszniejszy" moment, a koło mnie siedzi Niall...
- Bu! - krzyknęłam łapiąc go za ramiona. Chłopak z przerażenie wysypał pół miski popcornu (na siebie i niestety trochę na mnie) po czym złapał się za serce.
- Co ty robisz? Zawału bym dostał - powiedział gdy doszło do niego co się stało.
- Nudziiii mi sie. Przełączmy - uśmiechnęłam się robiąc maślane oczka do Liama, bo to on miał pilot. Jednak nie dane mu było nic zrobić bo światło w salonie się zapaliło, a w drzwiach stanął Louis. Impulsywnie wstałam z sofy patrząc na niego. Ten tylko lekko pokręcił głową na znak, żebyśmy poszli do pokoju.
- No i jak? - spytałam przekraczając próg mojego "królestwa".
- Powiedziała, że musi się zastanowić.
- Jak to?
- No kocha mnie, ale nie chce spędzić całego życia z kryminalistą.
- Powiedziała ci tak?
- Delikatnie dała to do zrozumienia. Jess, co ja mam zrobić? - spytał opadając bezsilnie na łóżko. Rzeczywiście, sytuacja była trudna, ale wszystko da się zrobić. Trzeba tylko się postarać. Tak przynajmniej mawiała moja mama.
- Kochasz ją? - spytałam ostro.
- Przecież wiesz.
- To musisz zawalczyć. W sensie udowodnić jej, że jest dla ciebie wszystkim. - nie wiem skąd mi się to wzięło, ale nawet sensownie gadam.
- Co masz na  myśli? - widać, że jego humor się pojawił  i w całej tej sytuacji pojawiło się światełko nadziei.
- A co ja jestem wszechwiedząca? To ty jesteś facetem. Wymyśl coś! - powiedziałam donośle, bo serio nie miałam żadnego pomysłu. Poza ty to Louis ma się o nią starać i to on ma wiedzieć jak.
- Ok, wymśle coś. Będę walczył - rzekł zdeterminowany wstając i całując mnie w policzek. Po chwili już go nie było. Mam nadzieję, że mu się uda, bo Eleanor to naprawdę najlepsze co go w życiu spotkało.
*Następnego dnia - perspektywa Harry' ego"
Wstałem dość późno bo około 11. Ociężale, w samych bokserkach zszedłem na dół. Jak na tą porę było cicho. W salonie nie było nikogo, a w jadalni siedziała Emily i Jessica. Nadal nie wierzyłem jej co do tej kartki z groźbą... Ale nie powiedziałem o niej nikomu bo gdyby rzeczywiście to był głupi żart to wyszedłbym na głupka. Mrucząc ciche "hej" poszedłem do kuchni zrobić naleśniki. Po około 15 minutach były gotowe. Razem z moim daniem skierowałem się w stronę jadalni.
- No to robaczki ja spadam, mam do załatwienia kilka urzędowych spraw - powiedziała Emily wstając.
- Gdzie chłopcy? - spytałem.
- Niall pojechał po swoje śniadanie, Zayn z Liamem wybyli do jakiegoś kumpla, a Louisa nie widziałam od rana. A wy proszę, skoczcie do sklepu po jakieś jedzonko, co? - i nie czekając na odpowiedź dodała - No to, bye kochani -  po czym wyszła z domu. Nie wierzę, że ta dziewczyna ma tyle energi z samego rana.
Po zjedzonym posiłku poszedłem się jakoś ubrać. Zupełnie nie miałem ochoty na zakupy. Ale nie chcę potem słuchać narzekań Nialla, że nic nie ma w lodówce.
- Jedziemy? - spytałem zakładając buty. W odpowiedzi dostałem kiwnięcie głową. Mam wrażenie, że jest na mnie obrażona. Kobiety... Blondynka przyglądała mi się przez chwilę, aż nagle wyminęła mnie i wyszła z domu. Moment później również wyszedłem zamykając drzwi. Odwracając się moje serce stanęło. Mój mózg kompletnie nie rozumiał co się dzieje. Rozpędzone auto, które jechało prosto na Jessicę. Tylko tyle załapałem...

*************************************************************
Sprawa 1
Przepraszam, że tak późno, ale byłam u cioci i nie miałam internetu. Można powiedzieć, że dzisiaj dopadła mnie wena, bo ten rozdział napisałam dość szybko... Wiem, że końcówka nie wyszła, ale kompletnie nie miałam na nią pomysłu. To jest (chyba) pierwszy rozdział, gdzie fragment jest z perspektywy Harry' ego. Co myślicie?

Sprawa 2
Pomyślałam, że fajnie by było zobaczyć ile osób czyta to opowiadanie. Dlatego, tak jak zaznaczyłam na górzę, proszę każdą osobę o  skomentowanie tego rozdziału :)

16 komentarzy:

  1. Jdjdhdjehdiff ŚWIETNY!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny :* W ogóle mam nadzieję, że Jessice nic się nie stanie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział jak zawsze

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział cudowny. Ale ja chciałabym trochę więcej rozdziału z perspektywy Emily, a pomysł z perspektywą Harrego był udany. Czekam na next.
    Nati;)
    PS przepraszam za krótki komentarz ale nie mam zbytnio czasu.;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jest super i w ogóle :-) nie mogę się doczekać nowego. Czy ten ojciec nie da Jessice spokoju? Serio, jak jej się coś stanie to na miejcu Louisa albo Harrego bym go zabiła. Ale mimo wszystko mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Do następnego.
    ~~~ Lunia:*

    OdpowiedzUsuń
  6. S-U-P-E-R R-O-Z-D-Z-I-A-Ł

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham to opowiadanie. Czekam na następny, błagam dodaj jak najszybciej. Jestem ciekawska i musze wiedzieć jak to się dalej potoczy. Uwielbiam dziewczyny, ich wygląd, charakter, zachowanie. Chłopaków kocham, to wiadomo. A ten blog jest Genialny :*
    Caroline :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajny, super się go czyta
    Ola :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytam to opowiadanie od samego początku i muszę przyznać, że rozdziały są coraz ciekawsze :D Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Podoba mi się tematyka tego bloga a rozdział jest świetny.
    ~ Horanka :))

    OdpowiedzUsuń