niedziela, 18 maja 2014

Rozdział 10

15 komentarzy --> next

*Jessica*

Minął tydzień odkąd lekarz przekazał mi informacje o tym, że Emily może się nie odezwać. Sama dowiedziała się dzień później. Nie załamała się i to w niej kocham. Ale wiem, że się boi. Tak jak ja. Nawet chłopaki, szczególnie Zayn, martwią się o nią. Szczerze mówiąc to na początku miałam ich za bezdusznych, bezuczuciowych drani, którzy zabijają ludzi za pieniądze. Tak naprawdę kiedy chcą potrafią być mili i opiekuńczy.
Była 8:20. Ociężale wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wybrałam TO i ruszyłam w stronę łazienki. Wychodząc z niej omal nie dostałam zawału. Na moim łóżku siedział Louis. Na jego widok cicho pisnęłam i złapałam się za serce na co on się zaśmiał.
- Po co przyszedłeś? - spytałam chłodno.
- Musimy porozmawiać.
- Nic nie musimy, ewentualnie możemy.
- Nie drocz się ze mną - dobrze wiedziałam, że go to wkurza więc punkt dla mnie.
- Masz dwie minuty. Jestem głodna - mruknęłam.
- Nadal taka jesteś - wiecznie głodna. Ale do rzeczy. Chciałem cię o coś zapytać.
- Ok, pytaj, byle szybko.
- Tylko szczerze. Dlaczego uciekłaś z domu? - tym pytaniem to mnie zaskoczył. 
- Kłótnie z tobą, ojciec... Nie wytrzymałam tego i po prostu wolałam to skończyć uciekając i zaczynając nowe życie - odpowiedziałam po chwili ciszy.
- Czemu mnie zostawiłaś? Fakt, kłóciliśmy się, ale mimo wszystko chciałem zacząć żyć z tobą w zgodzie, jak rodzeństwo - w jego oczach widać było ból i smutek. Zrobiło mi się go żal i w głębi serca czułam wyrzuty sumienia, że zostawiłam go z moim ojcem - tyranem.
- J-ja nie miałam pojęcia, że ci na mnie zależy, że chcesz się pogodzić i traktować jak siostrę. Gdybym wiedziała to pewnie bym nie uciekła - powiedziałam łamiącym się głosem.
- Czyli, że też nie chciałaś się kłócić?
- Zawsze chciałam mieć brata.
- No to może zacznijmy od nowa co? - zapytał rozkładając ręce do uścisku.
- Warto spróbować - uśmiechnęłam się i przytuliłam do niego. Czułam ulgę i nadzieję, że jeszcze możemy się dogadać.
- No nie, Jess jak możesz mnie zdradzać z moim przyjacielem? - usłyszałam głos należący do Harrego, który bezczelnie wtargnął do mojego pokoju.
- Kto powiedział, że my jesteśmy razem Styles? - spytałam odsuwając się od Louisa.
- Jeszcze nie - odpowiedział uśmiechając się figlarnie na co dostał ode mnie w ramię.
- Wybaczcie, że zakończę tą dyskusję, ale idę coś zjeść.
- To idź bo za pół godziny jedziemy.
- Gdzie?
- Do galerii. Trzeba ci kupić kilka sukienek bo za wiele to ich nie masz - odpowiedział mi cały czas szczerząc te swoje ząbki.
- A po co mi sukienki? - jak ja się lubię droczyć.
- Nie gadaj tylko marsz do kuchni. Masz jeszcze... 28 minut - oznajmił patrząc na rękę, na której nie było zegarka po czym wypchnął mnie za drzwi. Boże, z kim ja żyję!

*Emily*

Siedzę właśnie przed gabinetem lekarza pełna obaw. Jestem optyminstką, fakt, ale do pewnego stopnia. Od tego badania zależy całe moje życie. Jedyne co mnie uspokaja to to, że jest ze mną Zayn, który cały czas trzyma mnie za rękę. Kiedy tylko dowiedział się, że mam wizytę uparł się, że pojedzie ze mną. Jess o niczym nie wie. Nie chciałam jej denerwować, a ona na pewno bała by się bardziej niż ja.
- Emily Moon - usłyszałam głos doktora oznajmiający, że teraz moja kolej. Niepewnie wstałam z krzesła uśmiechając się lekko do mojego towarzysza i ruszyłam w stronę gabinetu. Kiedy po krótkim badaniu lekarz usiadł na fotelu na przeciwko mnie, serce biło mi jak oszalałe.
- Panno Emily, z badań wynika, że...

*Jess*

Jesteśmy już 2 godziny w tej nieszczęsnej galerii, a ja kupiłam tylko jedną sukienkę. Właściwie to wybrał i zapłacił za nią (mimo moich sprzeciwów) Harry. Muszę przyznać, że ma gust. Oprócz tego kupiłam strój na zajęcia taneczne, o których zupełnie zapomniałam. Styles oczywiście pytał się po co mi on, ale okłamałam go mówiąc, że lubię chodzić w takich ciuchach.
- Może już wystarczy? - spytałam zmęczona.
- Jak tam chcesz, chociaż uważam, że jeszcze dwie sukienki by ci się przydały.
- To kiedy indziej. A teraz muszę do toalety. Ty tu poczekaj, zaraz wrócę - powiedziałam i ruszyłam w stronę łazienek. Po około 5 minutach zadzwonił mój telefon. Myślałam, że to Harry się niecierpliwi albo się stęsknił. Ale w życiu nie spodziewałabym się, że właśnie dzwoni do mnie...


*********************************
Wreszcie jest rozdział 10!!! Przepraszam, że musieliście czekać mimo, że 10 komentarzy było już po kilku dniach. Następny rozdział pojawi się gdy komentarzy będzie 15. Dacie radę?

16 komentarzy: