Cześć wszystkim!!!
Mam do Was prośbę, abyście, jeżeli opowiadanie Wam podoba, dodawali się do obserwatorów.
Bloga założyłam już jakiś czas temu, a obserwatorów jest nadal dość niewiele...
Pamiętajcie też o komentowaniu! Miłego czytania :)
PS. Na dole znajdziecie zdjęcie nowej postaci...
*****************************************
[...]udałam się w stronę kuchni. A to co tam zobaczyłam omal nie ścięło mnie z nóg.
***
- Serio? W kuchni? Wydaje mi się, że to nie jest zbyt odpowiednie miejsce. Jeżeli miałabym wam doradzać, to sypialnia wydaje się idealna. - mruknęłam jak gdyby nigdy nic otwierając lodówkę. Na moje słowa loczek "odkleił się" od złotowłosej, która wydawała się nie być zadowolona tym faktem.
- Trzeba próbować nowych rzeczy. Carmen poznaj Jessicę. Jessica poznaj Carmen, dziewczynę, która będzie częstym bywalcem w tym domu. - powiedział uśmiechając się do... jak jej tam... Carmen.
- Taa, miło mi - mruknęłam zupełnie obojętnie po czym z jogurtem w ręku udałam się do ogrodu, w którym znajdowała się Emily.
- Cześć moja najdroższa przyjaciółeczko, jak się spało? - zapytała śmiejąc się z nie wiadomo czego. Czasami zupełnie jej nie rozumiem.
- Serio Ems? Od kiedy to interesuje cię czy się wyspałam?
- Życie jest piękne - kontynuowała nie zważając na to co powiedziałam.
- Nie wiem co wzięłaś, ale bierz tego połowę - mruknęłam. Teraz brunetka powinna być oburzona, ale ona tylko uśmiechnęła się jeszcze bardziej. Wtedy przez moją głowę przebiegła przyczyna jej zachowania: Zayn... Jak na zawołanie już po chwili chłopak pojawił się na tarasie z wyraźnie skwaszoną miną.
- Zdaje się, że byłeś w kuchni - powiedziałam śmiejąc się.
- Tsaaa niestety - odparł siadając obok Emily po czym czule ją pocałował. Jak słodko!!!
- Yyy co się dzieje w kuchni? - spytała zdezorientowana brunetka.
- Harry obściskuje się z Carmen.
- To ty ją znasz? - tym razem to ja spytałam mulata.
- Tak jakby. To była Stylesa. Chodzili ze sobą pół roku, ale chodziło jej tylko o jego kasę.
- I on się teraz z nią...? Rany, trzeba być kompletnym idiotą... - stwierdziła moja jakże mądra przyjaciółka. Pewnie kontynuowała by swoją wypowiedź gdyby nie to, że na horyzoncie pojawili się ONI i jak gdyby nigdy nic usiedli obok nas.
- O czym rozmawiacie? - spytał loczek. O tym jakim to jesteś skończonym kretynem, Styles.
- O tym, że trzeba zrobić zakupy - palnęłam szybko. - Pojadę z Niallem - dodałam widząc, że chłopak chce coś powiedzieć.
- Jeszcze śpi - poinformowała mnie Em na co w mojej głowie pojawił się cwany plan.
- No to trzeba go obudzić - mruknęłam uśmiechając się po czym udałam się najpierw do kuchni po miskę z wodą, a później do pokoju Irlandczyka. Najciszej jak to było możliwe podeszłam do jego łóżka wylewając na niego lodowatą ciesz. Blondyn od razu podniósł się do pozycji siedzącej po czym zdezorientowany spojrzał na mnie.
- Pobudka - powiedziałam cicho uśmiechając się słodko.
- Zginiesz marnie kochana. - po tych słowach zaczął mnie gonić po całym domu a następnie wokół stołu w ogrodzie przy którym siedziała reszta.
- Poddaj się - krzyknął Horan widząc, że tracę swoje siły. Przez chwilę udawałam, że zastanawiam się nad tą propozycją jednak po chwili znowu się uśmiechnęłam.
- Nie - odpowiedziałam słodkim głosem po czym przez następne 10 minut Niall ganiał mnie po całym ogrodzie.
- A tak w ogóle to czemu mnie obudziłaś? - spytał nagle zwalniając.
- Bo chciałam jechać z tobą na zakupy.
- Jedzonko? Trzeba było tak od razu. Daj mi 5 minut - odparł po czym pobiegł do domu a ja zmęczona usiadłam obok Emily.
- A wystarczyło zwyczajnie trzepnąć go poduszką w łeb, żeby się obudził... - mruknęła w moją stronę.
- Wiesz, że ja nie lubię budzić innych zwyczajnie.
- I dlatego musieliście biegać przez 15 minut ja jakieś dzikie zwierzęta wypuszczone z zoo? - spytała ironicznie... panna Carmen!
- Wow to ty jednak umiesz mówić - powiedziałam udając zdziwioną. Już chciała mi odpowiedzieć kiedy usłyszałam krzyk Nialla, informujący, że jest gotowy. Z uśmiechem na twarzy wstałam i już po chwili siedziałam w samochodzie blondyna.
***
Po około 2 godzinach wróciliśmy do domu. Kto spędza w sklepie spożywczym tyle czasu!? Tak, Niall Horan. A najlepsze jest to, że wykupił połowę sklepu. Głównie były to chipsy i żelki.
Wchodząc do salonu napotkałam Emily i Zayna siedzących na kanapie i oglądających jakiś film, oraz Harrego który uważnie mi się przyglądał.
- Masz gości. Zaprowadziłam ich do twojego pokoju - poinformowała mnie przyjaciółka na co, nie powiem, się zdziwiłam. No bo niby kto mógłby mnie odwiedzić? Bez zastanowienia udałam się do swojego pokoju, w którym zastałam... Davida i małego chłopca w wieku około 3 lat.
- Co ty tutaj robisz? - spytałam zdezorientowana.
- Przyszedłem z tobą porozmawiać - odparł.
- A skąd wiedziałeś gdzie mieszkam?
- Nie pytaj - powiedział krótko uśmiechając się.
- A to jest...? - znowu spytałam tym razem wskazując na dziecko.
- Nie masz tylko jednego brata. To jest Jorge. - poinformował mnie na co mały podszedł do mnie a ja nadal stałam jak wryta. Po chwili jednak się ocknęłam i wzięłam Jorge'a na ręce po czym usiadłam z nim na fotelu.
- O czym chciałeś ze mną porozmawiać?
- O ojcu. Daj mu szansę. To dla niego naprawdę trudne. To nie tak, że on o tobie zapomniał. Twoja mama na jego prośbę wysyłała mu twoje zdjęcia. Ma je wszystkie w swoim gabinecie. On nie jest złym człowiekiem.
- Dla mnie też to nie jest łatwe. Przez 19 lat żyłam w kłamstwie i nie potrafię zrozumieć mojej mamy. Nie wiem dlaczego się tak zachowałam... od razu wybucham. Ale taka już jestem. Najpierw robię, później myślę. - odparłam bawiąc się rączkami małego.
- Najważniejsze to przyznać się do błędu. A oboje go popełniliście. To jak, pogadasz z nim?
*Emily*
Ostatnią godzinę spędziłam siedząc z Zaynem na kanapie. Już zapomniałam, jak to jest być kochanym... Moje dotychczasowe związki nie kończyły się dobrze. I mam szczerą nadzieję, że ten będzie trwał jak najdłużej.
- Co ty na to żebyśmy coś ugotowali? - spytałam po tym jak film lecący w telewizji się skończył.
- Jestem za. - odpowiedział całując mnie w policzek.
- Ok, to ty idziesz do kuchni, a ja do pokoju się przebrać. Jak znam życie to zaraz będziemy brudni. - oznajmiłam po czym wyszłam z salonu. Wchodząc po schodach zadzwonił dzwonek do drzwi, więc chcąc nie chcąc musiałam się wrócić i otworzyć. Byłam niemal pewna, że to Carmen przyszła do Harrego, ale to kogo zobaczyłam za drzwiami kompletnie odebrało mi mowę.
- Mama?
**************************
Carmen (20 lat) |