Chyba nie muszę pisać, że komentarze są mile widziane :)
*Jessica*
- Jest kilka spraw, które chciałbym omówić. Konkretnie dwie z wami, a jedną z moją siostrą - mówiąc to zmroził mnie wzrokiem. - Pierwsza sprawa to... Zaręczyłem się - powiedział rozluźniony uśmiechając się. Nie do wiary, że temu człowiekowi zmienia się humor w kilka sekund. Jego wypowiedź spotkała się z wielkim szokiem. Jedyną osobą, która nie miała buzi otworzonej ze zdziwienia, byłam ja.
- Czemu dowiadujemy się o tym dopiero teraz? No bo rozumiem, że zrobiłeś to kilka dni temu? - spytała Emily.
- Po prostu chciałem być pewien, że Eleanor się zgodzi. Tyle - wyjaśnił.
- Ale Jessica wiedziała... - dodała udając focha.
- Skąd ty wiesz, że ja wiedziałam?
- No błagam. Od kilku dni byliście tacy tajemniczy... Głupi by się domyślił. Gratulacje, Louis - powiedziała po czym podeszła do niego i mocno (tak podejrzewam po minie mojego brata) go przytuliła. Po jakimś czasie chłopak został wyściskany również przez chłopców i oczywiście zasypany pytaniami typu: jak? gdzie? kiedy? Ja w tym czasie siedziałam cicho na fotelu przyglądając się sytuacji.
- Dobra, teraz ta druga sprawa. Łatwo nie było jej przekonać więc musiałem to zrobić. I z góry proszę, żebyście mnie zrozumieli,bo...yyy...
- Oj no powiedz to wreszcie - powiedział zniecierpliwiony blondyn.
- Otóż, postanowiłem, że kończę z moim kryminalnym życiem. Zaczynam nowe u boku Eleanor - teraz już wszyscy łącznie ze mną patrzyli na niego zszokowani. Nigdy bym nie przypuszczała że z miłości do dziewczyny zrezygnuje z kradzieży, napadów i Bóg wie jeszcze czego. Ale to świadczy o jego miłości, i gdyby ktoś zrobił to dla mnie, pewnie od razu bym się zgodziła.
- Na pewno teraz chcecie to "przetrawić" więc proszę, zostawcie mnie sam na sam z moją siostrą, bo muszę z nią omówić sprawę trzecią. - powiedział surowym tonem. Po chwili wszyscy opuścili pomieszczenie. Przeniosłam swój wzrok na Harrego, który posłał mi spojrzenie pełne współczucia a po ruchu jego ust zrozumiałam, że życzył mi powodzenia. Raczej się przyda.
- Wiesz, skąd się dowiedziałem? - spytał na co ja kiwnęłam przecząco głową. Muszę przyznać, że chyba bałam się odezwać. - Groźba, jak myślę nie pierwsza. Dla wyjaśnienia leżała na wycieraczce. Jessica, nie wierzę, że jesteś tak nieodpowiedzialna. Trzeba mi było powiedzieć. Myślałaś, że co? Ojciec w końcu da sobie spokój? Znudzi mu się? Sorry, ale trochę go znam i wiem, że posunie się dalej. Więc teraz pytam, czy jest coś o czym jeszcze nie wiem?
- B-b-o... w-widzisz - zaczęłam jąkając się. Jeszcze w życiu mi się to nie zdarzyło. - Wtedy gdy poszłam spotkać się z ojcem on nie tylko kazał mi się zrzec majątku ale powiedział, że niedługo... spotkam się z mamą - teraz już dałam łzom spływać po moich policzkach. Tak, ja Jessica się popłakałam. I znowu z bezsilności, tak jak to było gdy Emily była w szpitalu.
- Jess... damy radę - powiedział łagodnie przytulając mnie. Siedzieliśmy wtuleni w siebie kilka minut dopóki się nie uspokoiłam.
- Wiesz, nie wiem czy to ważne, ale coraz częściej wydaje mi się, że ktoś mnie śledzi.
- Na pewno nie ojciec. On jest zbyt leniwy. Pewnie wynajął sobie jakiegoś kretyna. Ale spokojnie, wszystko będzie dobrze. - oznajmił przekonany.
- Dziękuję - wiem, że tyle wystarczyło. Damy radę. Musimy.
*Harry*
Rozmowa Louisa i Jessici trwa już od dobrych kilkunastu minut. Współczuje jej bo po minie mojego kumpla wiem, że sprawa jest poważna. Każdy poszedł do swojego pokoju więc ja też postanowiłem to zrobić. Jednak moja samotność nie trwała długo bo po chwili Lou już siedział na moim łóżku.
- Mam sprawę - zaczął.
- Wiesz, że powinienem mieć na ciebie focha. Jestem twoim przyjacielem a ty nie raczyłeś mi powiedzieć, że chcesz się chajtać. Nawet nie przyszedłeś po radę.
- Yyy, sorry, ale Jessica powiedziała, że pewnie mi nie pomożesz bo nie jesteś romantyczny - ja nie jestem romantyczny? Widać, że ta dziewczyna mało o mnie wie. - Ale nie z tym przychodzę - dodał po czym opowiedział mi w skrócie całą historię związaną z Jess. - Z racji tego, że obiecałem Eleanor, że już nie będę mieszał się w takie sprawy, przychodzę do ciebie. Załatwisz to? - spytał. Postanowiłem, że nie będę mu mówić o tym, że wiem o groźbach, bo to by go pewnie wkurzyło i to nieźle.
- Jasne stary, możecie na mnie liczyć - powiedziałem. Już ja pokażę temu facetowi, jak się zastrasza...
*Emily*
Zastanawiało mnie o czym Louis chce rozmawiać z Jess. Ostatnio się od siebie oddaliłyśmy. Ona pomagała bratu, a ja siedziałam całymi dniami w domu. Nie pamiętam kiedy ostatnio byłyśmy razem na jakiś zakupach. Postanowiłam to zmienić i jak tylko moja przyjaciółka skończyła rozmowę z Tomlinsonem poszłam do jej pokoju.
- Hej, co tam? - spytałam na wstępie. Jessica leżała na łóżku i nie wyglądała najlepiej.
- Coś - powiedziała odwracając się do mnie. Dopiero teraz zauważyłam jej zaczerwienione oczy.
- Jess, ty płakałaś. Co się stało? Komu mam przywalić? - prawie krzyknęłam na co ta lekko się uśmiechnęła.
- Siadaj, opowiem ci wszystko - poklepała miejsce obok, które po chwili zajęłam.
Po wysłuchaniu całej historii nie mogłam uwierzyć, że jej ojciec tak się zachował. Jednak bardziej zmartwiło mnie to, że niczego nie zauważyłam. Przecież to moja najlepsza przyjaciółka.
- Wiesz co? Musisz odpocząć od problemów. Dlatego dzisiaj zrobimy sobie babski wieczór, co ty na to? - i nie czekając na odpowiedź ciągnęłam - Mówię ci będzie super. Przyniosę jakieś filmy ze swojego pokoju, lody i tak dalej, i tak dalej. Tylko muszę założyć tą specjalną piżamkę w baranki. Aaaa, mówię ci, będzie czadersko - powiedziałam łapiąc oddech. Mam nadzieję, że chociaż to jej poprawi humor.